Hetalia ~ UsUk ~ Plastikowe kly by AlicjaLiddel, literature
Literature
Hetalia ~ UsUk ~ Plastikowe kly
"Plastikowe kły"
To nawet nie była nienawiść – ot, zwykła pogarda. Tak przynajmniej Arthur decydował się myśleć o swoich uczuciach wobec Halloween, byłoby bowiem dosyć żałosne nazywanie nienawiścią niechęci do czegoś tak prozaicznego. Jak ogłaszanie swojej antypatii do słońca czy deszczu czy pierścionków zaręczynowych – można to robić, ale zawsze będą cię uważać za marudnego dziwaka.
Arthura i tak wszyscy uważali za marudnego dziwaka; nie było potrzeby tego pogł
[aph] In vino veritas [2/2] by KaiShouri, literature
Literature
[aph] In vino veritas [2/2]
***
– Co jej jest? – zapytał Gilbert po długiej ciszy.
Słońce umknęło już za horyzont, a ciepłe dotąd powietrze stało się chłodniejsze. Feliks odruchowo opatulił się bluzą, niejasno zdając sobie sprawę z tego, że gdy któreś z nich zmieniało pozycję (siedzenie na ziemi po jakiś czasie robiło się średnio wygodne), odruchowo się do siebie zbliżali. Teraz czuł ciepło ramienia Gilberta przy swoim i jego gość musiał poczuć dreszcz, który przebiegł p
[aph] In vino veritas [1/2] by KaiShouri, literature
Literature
[aph] In vino veritas [1/2]
A/N: PrusPol. One-shot.
In vino veritas
Spotify, uruchomione na leżącym na pniaczku telefonie, grało mu najnowszą letnią składankę. Energetyczne kawałki doskonale zgrywały się z jego ruchami powtarzanymi ciągle od ponad godziny. Lewa ręka w roboczej rękawicy sama łapała za kawałki drewna, układała na prawym, silniejszym przedramieniu, a gdy pochylony stwierdzał, że wystarczy, kręgosłup się prostował, a nogi niosły go do komórki. Stawał w drzwiach i tam szybkie, krótkie ruchy lewą r
A/N: PrusPol. Bo poduszka była jedna...
Pukanie.
– Podnimajsia, prijatiel… Ja skazał, podnimajsia! Wstat’, Polsza!
Gdy nikt nie odpowiedział, a z pokoju nie dobiegł żaden dźwięk świadczący o tym, że Feliks wyplątał się już spod kołdry i zszedł ze skrzypiącego łóżka, zniecierpliwiony Iwan otworzył bezceremonialnie drzwi.
– Polsza…?
To, co zobaczył, bardzo Iwana zdziwiło. Stał chwilę i zrozumiał, że zostawianie niezamkniętego barku i wychodzenie wieczorem, pozostawiają
Hetalia ~ PrusPol ~ Artysci by AlicjaLiddel, literature
Literature
Hetalia ~ PrusPol ~ Artysci
- Oczywiście, kochanie, że będę grzeczny... - Francis wymruczał w szyję swojego niewprawnie udającego nieobrażonego. Warto być milutkim, gdy wychodzi się na wieczór samemu. Wyglądając tak, jak Francis wyglądał. Więc obejmował Arthura ramionami, opierał brodę na jego barku i był cały uroczy. Sądząc po skrzywieniu ust i drgającej brwi niekoniecznie działało, ale Francis się nie przejmował. Mruczał dalej.
- Ty też bądź grzeczny, musisz dzisiaj skończyć ten rozdział ̵
Hetalia ~ PrusPol ~ Koniec maja ssie by AlicjaLiddel, literature
Literature
Hetalia ~ PrusPol ~ Koniec maja ssie
Duchota wpychała się przez uchylone okna.
Kurz taplał się w podświetlonej żółtym światełkiem rzutnika powietrzu, osiadając na nieprzetartej tablicy. Światełko było żółte, bo żółta zapragnęła być prezentacja, gdy już program się wykrzaczył. Dwadzieścia osiem par oczu mogło wbijać tępe spojrzenia w malownicze smugi brudno-zielonych zacieków po stęchłej gąbce. Smugi nachodziły na rządki cyferek podbitych literkami. Wbijanie spojrzeń w surowce Górnego Śl
Professor Kirkland: Listopad cz. 1 (ukus) by darkalicepl, literature
Literature
Professor Kirkland: Listopad cz. 1 (ukus)
Alfred z każdym dniem czuł się coraz pewniej w towarzystwie Arthura, a jego dom powoli zaczął traktować jak swój. W szkole zdarzało się nawet, że z przyzwyczajenia zawołał Anglika po imieniu, co nie kończyło się dla niego specjalnie miło. Po skończonych lekcjach natychmiast szedł za nauczycielem aż do jego domu, niemal wymuszając tym wpuszczenie go do środka. Nocowanie chłopaka i karmienie go nie było jednak problemem. Alfred nie bałaganił, zajmował się kotem, czasem nawet coś posprzątał. Nie na
APH Jak pies z kotem VII by wilkolak66, literature
Literature
APH Jak pies z kotem VII
APH Jak pies z kotem VII
Dnia następnego rano obudziło mnie dziwne uczucie, jakby coś lub ktoś co chwila szarpał mnie za skórę na ramieniu. Obróciłem głowę w tamtą stronę i zobaczyłem jak Polska z radością w małych zielonych oczkach obrywa mnie ze skóry. W końcu po dwóch minutach intensywnego patrzenia na niego kiciuś podniósł łepek.
- O już wstałeś – zamruczał przymilając się do mojej twarzy - to co idziemy na śniadanie?
- Ech Feliks, Feliks, Feliks – westchną&
APH Jak pies z kotem VI
- Chop i w górę!
- Uh.... - otworzyłem nie śpiesznie sklejone oczy – Feliks co ty na miły Bóg wyprawi... uh, ała! Mój brzuch!
- Jak to co? Skaczę sobie na tej piłce,, co ją połknąłeś – zaśmiał się Łukasiewicz, ponownie robiąc sobie z mojego mięśnia piwnego trampolinę.
- Ale tak nie wolno, złaź – powiedziałem ostro.
Miałem ochotę się jeszcze nieco przekimać w ciepłym łóżku, a w nie zatłoczonym samolocie.
- Oj weź
APH Jak pies z kotem V
Z rana obudził mnie podniesiony głos Prus.
- Te, Rusek, chcesz coś ze sklepu?
Otworzyłem jedno oko i zlustrowałem Beilschmidta od stóp do głowy. Niechętnie podniosłem się z poduszki i zapytałem:
- Co?
- No jedziemy razem z Ludwigiem do sklepu. Czy chcesz żebyśmy Ci coś, komunistyczna cholero, kupili?
- N-nie – odparłem nieco zaspanym tonem.
- A, to dalej śpij – powiedział, wychodząc z pokoju – najlepiej snem wiecznym – dodał pod nosem.
Ta... kąśliwa uwaga z rana jak śmietana –